Fabuła
Potężna niegdyś Konfederacja dożywa swego kresu. Jej upadek może oznaczać wiele wieków upadku cywilizacyjnego. Jednak wśród degenerujących się instytucji i formacji zbrojnych pozostała jeszcze siła zdolna przeciwstawić się temu, co rozsadza państwo od środka – stacjonujący na światach pogranicza Zespół Uderzeniowy. Pierwszym jego zadaniem jest zaprowadzenie pokoju na frontowej planecie w systemie Cumbre. Żołnierze borykają się z intrygami warstwy rządzącej, niezadowolonymi obcymi i terrorystami, narastające napięcie zagraża rewolucją, a tymczasem władze Konfederacji milczą…
Płonne nadzieje
W zapowiedziach seria była określana jako ta, która ” spodoba się na pewno miłośnikom cyklu “Honor Harrington” Davida Webera i fanom militarnej science fiction”, niestety niewiele w tym prawdy.
Po pierwsze większość fabuły skupia się na operacjach wywiadowczych, akcja dzieje przede wszystkim się na powierzchni planet. Statki kosmiczne to głównie środek transportu, bitew kosmicznych w zasadzie brak, a te nieliczne które są, są opisane “po łepkach”. Wynika to w dużej mierze z faktu, iż główny bohater to bardziej komandos niż admirał, i często osobiście angażuje się w walki. Pozostali bohaterowie nie są szczególnie mocno zarysowani i trudno się do nich przywiązać. Sama intryga nie jest też jakoś specjalnie powalająca, zaś czarne charaktery (każda książka serii ma innego) mało “realistyczne”.
Jedynie 3 i 4 tom trochę odstają na plus, w Impecie Burzy mamy opis infiltracji wrogiej planety i działania wywiadowcze, zaś Piętno czasu wyjaśnia w jaki sposób doszło to upadku imperium i próbuje się wskazać pewne społeczne tego przyczyny.
Powinniśmy się byli domyślić, że upadek Konfederacji był bardzo złożonym procesem. Przede wszystkim pozwolono na utratę kontaktu z całymi prowincjami, co zaczęło się ponad dwadzieścia lat temu. Potem zaczęło się przerzucanie sił zbrojnych, zwykle chaotyczne. Dotyczyło to zarówno regularnego wojska, jak i najemników w rodzaju tych, których spotkaliśmy po drodze. Nie muszę chyba dodawać, że kontrola nad nimi słabła, aż stała się iluzoryczna. Tak więc Konfederacja rozpadała się już od dłuższego czasu, znacznie dłuższego, niż ktokolwiek był skłonny przyznać.
Serię czyta się szybko i bez większej irytacji, ale to w sumie jej jedyny atut. Naiwne, nieskomplikowane i w zasadzie nic nowego nie wnoszące do nurtu military sf.
Nie każda powieść czy seria musi być rewelacyjna, czy coś wnosząca do nurtu. Buncha czyta się bardzo dobrze, o ile pamiętam jest to jeden z wielu autorów/weteranów, więc o wojsku pisze nieźle.
Nigdy nie twierdziłem, że źle się go czyta 🙂 O wojsku faktycznie piszę fajnie, ale jak na mój gust za bardzo skupia się na walkach lądowych, minimalizując walki w kosmosie.
Aha, czyli jak nie ma walk w kosmosie to już dwa oczka niżej? 😛 No to faktycznie subiektywne te recenzje :D.
Aż tak źle nie jest, raczej oczko;) Jednak dla mnie ważne są również postacie i relacje między nimi, a w Ostatnim Legionie jakoś nie było charakterów, które uwiłyby mi szczególnie w pamięci. Zauważ, iż Starshipowi też się oberwało za marnych bohaterów, mimo iż w serii walki toczą się często w przestrzeni kosmicznej.